wtorek, 4 sierpnia 2009

Anguish


Czasami warto cofnąć się w czasie i obejrzeć jeden ze starszych filmów. Czasami warto nie posłuchać się Filmweba, na którym fani ocenili „Angustia” na zaledwie „Niezły”. Nic dziwnego, że mało kto o tym filmie słyszał. Czyżby był za ciężki dla widowni z lat 80-tych?
Główny bohater, John, to jeden z najlepszych chirurgów plastycznych, który niestety ma coraz większe problemy ze wzrokiem. Mieszka w ogromnym domu z matką, która widzi w nim przyszłego geniusza i nie wyobraża sobie, żeby mogli się kiedykolwiek rozstać -, a także ze stadem ślimaków i gołębi. Wszystko wydaje się tkwić w harmonii, dopóki John nie zostaje zwolniony z pracy. Zawiedziona mamusia poddaje więc syna hipnozie i zmusza go do zabicia kobiety, przez którą stracił posadę. Nakazuje mu także wyłupać jej oczy, aby umieścić je w swojej i tak już pokaźnej kolekcji.
Na tym skończę z ujawnianiem fabuły, bowiem od tego momentu widz może się przekonać, jaki jest prawdziwy cel filmu, i o czym tak naprawdę opowiada. Nie bez powodu wielu ludzi odnosiło się do „Udręki” niechętnie, tylko dlatego, że musieli poznać go poprzez ekran monitora, a nie w sali kinowej. Uwierzcie mi, gdyby teraz ponownie dostałby się na wielkie ekrany, ludzie biliby się o miejsca, niczym o bilety do cyrku czy publiczną egzekucję. „Angustia” posiada bardzo dobitną treść i nie ma mowy o żadnym przeroście nad nią. Np. hipnozy cudownej mamuśki nie tylko działały na jej syna, ale także w znacznym stopniu na samego widza.
Świetny montaż, patenty, gra aktorska… Jedyne co mnie raził, to zachowanie jednej z głównych bohaterek, o której nie mogę powiedzieć zbyt wiele (gdzie podziałaby się niespodzianka?). Tak infantylnego, rozryczanego i dziecinnego bachora już dawno nie widziałam. Jej własna koleżanka określiła ją „Jesteś gorsza od mojego młodszego brata”. Uf. Przynajmniej wiem, że był to efekt zamierzony.
Żałuję tylko, ze nie obejrzałam oryginału w języku hiszpańskim, który ponoć brzmi dużo lepiej.
Oglądać.

9,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz