środa, 12 sierpnia 2009

Medium


Nie jestem fanką polskiego kina. Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć ojczyste produkcje, które uważam za udane. A jeśli chodzi o zjawisko pt. „Polski Horror”, to albo jestem w tym temacie zupełnie do tyłu, albo takowe zjawisko to fikcja bądź totalny underground, z którym obeznani są tylko szczęściarze.
Ja niedawno zostałam wprowadzona w ich grono, zapoznając się z pierwszym polskim horrorem (dreszczowcem?), który prezentuje naprawdę wysoki poziom pod każdym względem, lecz jest nieznany wśród publiczności. A szkoda. Proszę państwa, „Medium”.
Film rozgrywa się w Sopocie za czasów hitlerowskich. Greta, siostra słynnego astrologa Ernesta Wagnera, nawiązuje kontakt z medium o niespotykanej mocy. Nie jest w stanie go zlokalizować. Odkrywa tylko, iż jest on śmiertelnie chory, a także zawładnął umysłami trojga ludzi. W tym samym czasie komisarz Selin zaczyna zajmować się sprawą ataku na Andrzeja Orwicza, właściciela hotelu. Głównym podejrzanym jest jeden z lokatorów w hotelu, który ostatnimi czasy nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego opuszcza w nocy swój pokój. W trakcie śledztwa Selin dowiaduje się, ze pewna nauczycielka co noc kradnie z muzeum drogocenną suknię, po czym odnosi ją na miejsce. Wtedy także mężczyzna w białym kapeluszu przyjeżdża z Warszawy do Sopotu, lecz nie wie nawet w jakim celu. Sam komisarz zauważa u siebie dziwne zachowania – co rano budzi się w koszu na plaży zamiast w domu. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy mężczyzna w białym kapeluszu odwiedza Ernesta, który przepowiada mu śmierć tego samego dnia. 
Moja opinia na temat filmu może być lekko wypaczona z powodu fatalnych warunków, w jakich przyszło mi oglądać „Medium”. Czego jednak mogę być pewna to niesamowitego klimatu i niepokoju, który uderzał z ekranu. Do dzis cieżko mi uwierzyć, ze Polakom (brawa dla Koprowicza) udało się to osiągnąć. A wszystko to dzięki fantastycznej grze aktorskiej i ciekawym plenerom. Sceny w żółwim akwarium najbardziej zostają w pamięci.
Co do scenariusza – może na tle swiatowym nie jest on specjalnie oryginalny, lecz z całą pewnością dopracowany. Wszystkie szczegóły historii świetnie przeplatają się ze sobą, a opowieść stopniowo i logicznie zaczyna nabierać sensu. Dodatkowego smaczku dodaje tu obecny nazizm (aspirant Krank, który udaje pomocnika komisarza, a w rzeczywistości donosi na niego) i paranormalne zjawiska, w które wierzono wiele lat temu.
No i ostatnia ważna sprawa – zakończenie. To co najłatwiej można zepsuć, Koprowiczowi wyszło wyśmienicie. Nie liczcie na happy end, ani jasno postawioną sytuację.
Niestety nawet w takiej produkcji muszą znaleźć się złe strony. W tym przypadku – montaż. Ja rozumiem, że w latach 80. ludzie nie rozumieli jeszcze, że kadr rozpoczynający się w miejscu cięcia poprzedniego to fatalne rozwiązanie, które nigdy nie wypala, ale mimo to psuje to wrażenie.
Mogę śmiało ocenić „Medium” tak jak filmy z całego świata, jako że poza Polską, jest on bardzo ceniony. No. Nareszcie znalazłam polską produkcję, z której mogę być dumna.

8/10

3 komentarze:

  1. ''dreszczowcem?''

    ========================================
    Horrorem - ale chyba brdziej groza pasuje.
    =========================================
    ''Film rozgrywa się w Berlinie za czasów hitlerowskich. ''

    ========================================
    yyy młoda damo film rozgrywa się w trójmieście:|.
    ==============================================
    ''Niestety nawet w takiej produkcji muszą znaleźć się złe strony. W tym przypadku – montaż. Ja rozumiem, że w latach 80. ludzie nie rozumieli jeszcze, że kadr rozpoczynający się w miejscu cięcia poprzedniego to fatalne rozwiązanie, które nigdy nie wypala, ale mimo to psuje to wrażenie.''
    =============================================
    a co do tego to tak, jasne ten film ma jakieś błędy montażowe(najzwyklejsze błędy-z powodu zaniedbania najprawdopodobniej).Ale w latach 80tych i wcześniej to mieli dużo większe pojęcie na temat montażu niż teraz... bo wtedy były jeszcze jakieś zasady montażu, a teraz często ich nikt nie przestrzega... i montuje żeby ''fajnie było'' np jak teledysk- montaż polifoniczny(tzn po rytmie). To dośc nieciekawa tendencja w kinie z której nieliczni wychodzą obronną ręką.Btw poslich filmów(mieliśmy jedną z najlepszy kinematografii na świecie) zobacz ''trzecią częśc nocy'' - jak lubisz Miike to będziesz zgnieciona.

    OdpowiedzUsuń
  2. ej no popraw ten berlin.ja nie pisałem złośliwie czy coś - to nie prawda po prostu :D ze dzieje się w berlinie.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam blokade dla spamerów;) nie trza pw(jak pw to na lascie).children of good to moje ulubione swansy.Ta pierwsza pod szyldem 'Skin' jest jak akustyczne Children of God.A chciało mi się bo medium tez jest na moim blogu.Pozatym to jeden zmoich ulubionych filmów a horror to moja główna działka .

    OdpowiedzUsuń